Oczyszczająca moc dzikiej róży

Rower to mój nieodłączny kompan. Jeżdżę nim do pracy, na zakupy i na babskie plotki. Niejednokrotnie w sukience i obcasach. Dziś jednak wciągnęłam na siebie dres, sportowe buty i polar, i pojechałam za miasto szukać dzikiej róży. Bo warto!

Owoce dzikiej róży zbiera się jesienią, najlepiej po pierwszych przymrozkach, kiedy nieco sfermentują na krzaczkach. Teraz więc jest na to idealny moment.

Dzika róża jest doskonałym źródłem witaminy C, zawiera jej dużo więcej niż cytryna. Jest również bogatym źródłem antyoksydantów, ma właściwości przeciwgrzybiczne, przeciwbakteryjne i przeciwzapalne. Działa moczopędnie, dlatego wspomaga detoksykację. To szczególnie ważne dla funkcjonowania naszego organizmu: wolni od toksyn lepiej wchłaniamy wartości odżywcze z jedzenia, osiągamy szybsze efekty podczas odchudzania, a nasza skóra wygląda zdrowo i promiennie.

Podczas wycieczki udało mi się zebrać około 2 kg owoców :) Gotowałam je 30 minut, potem odlałam wodę i przetarłam przez sito, żeby pozbyć się twardych nasionek. Do powstałej masy dodałam pół kg brązowego cukru i dwie łyżki cytryny. Całość gotowałam jeszcze 10 minut. Konfiturę przełożyłam do dokładnie wymytych, wyparzonych i wysuszonych słoiczków. Pamiętaj, aby dokładnie je zakręcić, po czym postawić do góry nogami i przykryć ręcznikiem. Wtedy dobrze się zaciągną.

Mmmm... pyszny i przede wszystkim ZDROWY dodatek do kubka herbaty w jesienny wieczór.